Kolejny artykuł o chińskiej motoryzacji. Każdy zainteresowany wie, że auta w Chinach są produkowane tylko i wyłącznie w państwowych fabrykach.
Zgodnie z komuszą doktryną jedyna nieruchomość jaką może posiadać obywatel ChRL, to mieszkanie.
Zatem, tysiące, setki tysięcy, miliony chińskich samochodów, to wyroby państwowe!
Jak państwowa produkcja wpływa na jakość wyrobu, nie muszę nikomu mówić, wszak duża część moich czytelników pamięta czasy nieszczęsnej komuny.
Przemysł motoryzacyjny w Chinach zmierza ku poważnemu kryzysowi, bo rząd przedkłada cele produkcyjne nad popyt rynkowy - podaje w środę agencja Reutera. Jedna z prognoz niezależnych analityków przewiduje, że w 2030 r. tylko 15 ze 129 marek pojazdów elektrycznych i hybrydowych w Chinach będzie rentownych.
Spośród wymienionych wyżej ilości 129 marek, a zatem fabryk, w Polsce oferuje się do sprzedaży, około 20 marek, najróżniejszych wariantów i modeli. Szaleńcza ilość, jeśli skonstatujemy, że pozostałych cywilizowanych marek samochodowych na polskim rynku jest ok. 40!
Kiedy Pekin wydaje dyrektywę, że jest to branża strategiczna, każdy gubernator prowincji chce mieć fabrykę samochodów. Chcą być w dobrych stosunkach z partią – tłumaczy Reutersowi Rupert Mitchell, australijski komentator makroekonomiczny, który wcześniej pracował w chińskim startupie zajmującym się pojazdami elektrycznymi.
Jeśli każda prowincja ma swoją fabryczkę i stuka w niej swój modelik, a Państwo dotuje i wysyła za granicę, to mamy efekt piorunującej zwyżki sprzedaży Chińczyków, również w naszym kraju.
Problemy zaczną się gdy owe autopodobne wyroby trzeba będzie serwisować.
Dlatego też z dużą dozą podziwu spoglądam na odważnych właścicieli chińszczyzny, póki co pięknie się prezentują, piorunująco błyszczą, miód malina:-)))
PS. Wartości rezydualne chińskich wyrobów już teraz nie napawają optymizmem, a poniżej opisana jest jedna ze sztandarowych marek.
